mateusz.tomczak7 mateusz.tomczak7
179
BLOG

Wszystkie galaktyki królewskich

mateusz.tomczak7 mateusz.tomczak7 Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Ten wieczór został zapamiętany przez kibiców Realu jako wyjątkowo gorzki i smutny. Oto ich niezwyciężeni zdobywcy Pucharu Mistrzów ponieśli klęskę z odwiecznym rywalem. Arda Turan pakujący piłkę do siatki Casillasa z jedenastego metra, głęboki oddech Sergio Ramosa, zastygające w blasku jupiterów miny fanów z Santiago Bernabeu. Wydawało się, że Atletico przejmuje tron królów Hiszpanii. Zabrało prym królewskim, lecz tylko w ten jesienny wieczór.

Od tego feralnego wieczoru 13 września ,, królewscy '' biją praktycznie wszystkich napotkanych na drodze, upokarzając wysokimi zwycięstwami większość przeciwników. Wcześniej przegrali w lidze tylko raz – 31 sierpnia z Sociedad, które plasowało się w czołówce stawki na początku sezonu. Do dnia dzisiejszego ekipa z Santiago Bernabeu poległa w Primera Division jedynie dwa razy! Tydzień po derbowej porażce zmietli z powierzchni boiska Deportivo la Coruna wynikiem 8:2. Na murawie szaleli Ronaldo, Bale i James, czyli nowy kształt ofensywnego tria ,, królewskich '', do tego swoje pięć groszy dołożył joker w talii Ancelottiego – Javier Hernandez. Madrycka ofensywa, już w zeszłym sezonie wydawała się idealną machiną do niszczenia rywali, lecz teraz zostały dołożone do niej kolejne superszybkie turbiny. Właśnie w tym momencie silnik zespołu z Madrytu rozkręcił się na dobre. Wyniki zespołu były niesamowite, bo Real nie tylko gładko i przyjemnie rozprawiał się z drużynami dolnej połówki ligi – zwycięstwa z Elche 5:1, Athletic Bilbao 5:0, Levante 5:0, Granadą 4:0, Rayo Vallecano 5:1, Eibar 4:0, Almerią 4:1. Madrytczycy tłukli z przyjemnością i niemiłosiernie drużyny z dolnych rejonów, nie zadowalając się ani na chwilę już wypracowanym rezultatem. Z każdą minutą chcieli poprawić wynik niczym wściekłe wilki goniące swoją ofiarę. Dowodził nimi najbardziej drapieżny z nich, pazerny na bramki Ronaldo. Wbijał gola za golem, pobijając kolejne rekordy wyrafinowanych piłkarskich specjalistów od statystyk. W glorii swoich osiągnięć wśród zwykłych grajków Primera Division wygląda jak nadczłowiek, a może nawet pół-Bóg.

Wszystko jeszcze wyglądało by w miarę normalnie gdyby nie fakt, że Real równie okrutnie rozprawiał się z drużynami, które mają ambicje gry w europejskich pucharach. Villareal odprawił spokojnie 2:0 już po pierwszej połówce dając do zrozumienia przeciwnikom, że nie za bardzo chce ich gnębić doszczętnie a jedynie pokąsać. Gran Derbi również zakończyło się spokojnym zwycięstwem graczy z Madrytu. Mimo, iż początkowo powiało grozą po bramce Neymara, to ,, królewscy '' po 35 minutach doszli do słowa za sprawą trafienia niezawodnego Ronaldo. W drugiej połowie szalę zwycięstwa na korzyść Realu przechylili Pepe i Benzema. Po 60 minutach wynik był tylko kontrolowany i oczywiście nic złego już w tym spotkaniu piłkarzom Ancelottiego przydarzyć się nie mogło. Odprawiono także w niebyt aspirujących do gry w lidze europejskiej graczy Celty. W zasadzie na zesłanie skazał ich sam Ronaldo aplikując rywalom trzy gole. Tak jak we wcześniejszych przypadkach oczywiście nikt z przeciwników specjalnego oporu nie stwarzał, a bardziej może nie potrafił stworzyć. Całe szczęście, że mecz z Sevillą został przełożony. Aż strach pomyśleć co mogłoby się stać z drużyną naszego Grzegorza Krychowiaka.

Champions League to kolejne pole minowe dla przeciwników Realu. Gdy tylko wpadasz na ekipę z Madrytu, ona momentalnie wybucha. Wybuchła w tych rozgrywkach potężnie trzy razy. Z Ludogorcem 4:0, z Liverpoolem 3:0 i na zakończenie z Basel 5:1. Resztę meczy ,, królewscy '' odbębnili wynikami skromniejszymi. Nie przeszkodziło im to w zainkasowaniu kompletu punktów i gotówki w tej fazie rozgrywek. W lutym Real czeka już, żeby rozprawić się z Schalke 04 Gelsenkirchen.

Niedawno piłkarze Realu po raz czwarty w historii zdobyli klubowe mistrzostwo świata pokonując w finale argentyńską ekipę San Lorenzo skromnie 2:0, żeby czasem zbytnio nie nadwyrężać mięśni. W 1/8 finału Pucharu Króla Real Madryt zmierzy się z Atletico. Jeżeli po raz kolejny będzie to królewska egzekucja to chyba zanosi się, że w piłkarskiej monarchii Ancelotti ze swoją drużyną będzie panował przez cały sezon, aż do końca. Do tej pory przy wyczynie króla Ronaldo – 25 bramek w La Liga, drugi w klasyfikacji Leo Messi z 15 bramkami, może zostać jedynie lojalnym giermkiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości